Jakoś ciężko nam było rozpocząć dzień. Skończyło się na tym że zwiedzanie Jodhpuru rozpoczęliśmy o 13. Ja chciałem iść do fortu a Agnieszka na stare miasto, więc musieliśmy to połączyć. Fort Mehrangargh okazał się największy, najlepiej zachowany i najładniejszy spośród tych które dotychczas widzieliśmy. W środku znajduje się bardzo dużo świetnie zachowanych pozostałości po Maharadży. Z góry roztacza się cudowna panorama "niebieskiego" miasta.
Do miasta zeszliśmy piechotą i po dłuższej chwili znaleźliśmy się na głównej jego ulicy. Poszwędaliśmy się po bazarku (na szczęście Agnieszka nic nie kupiła :-) ) zjedliśmy słynne omlety w "Omlet Shop" siedząc na ulicy o krok od przejeżdżających riksz i samochodów, wypiliśmy pyszne soki ze świeżych owoców.
Po zobaczeniu tych kilku miast nietrudno zauważyć że wszystkie one są bardzo podobne do siebie : fort, stare miasto z targiem, ew. jakiś pałać, zatłoczone i brudne ulice. Miło się je zwiedza ale w sumie dobrze że Jaisalmer jest ostatnim miastem które zobaczymy. Zdecydowanie odpoczynek od miejskiego zgiełku nam się przyda.
Jutro znowu zawalimy nockę ponieważ nasz pociąg do Jaisalmeru odjeżdża o 5 rano.