Witamy
Dzisiajszego dnia nic nie zwiedzilismy tylko zobaczylismy to co znajdowalo sie za oknem pociagu jadacego do Agry. Podroz miala trwac 3 godziny, a jechalismy 5 godzin... po drodze mijalismy jakis wypadek kolejowy, wykoleil sie czy cos takiego. W trakcie drogi poznalismy mila pare Niemcow i troche sobie pogadalismy.
W Agrze mamy sympatyczny pokoj za 30 zl, pan proponowal nam duzo ladniejszy z widokiem na tadz Mahal i oczywiscie duzo drozszy. W sumie mialam ochote go wybrac, ale Slawek nie chcial, i dobrze, bo jak sie pozniej okazalo Tadz Mahal nie jest oswietlony, wiec co nam po tym widoku?
Po jednym popoludniu w Agrze, stwierdzam ze nie jest to fajne miasto, strasznie glosne, trudno znalezc normalna restauracje, a naganiaczy mialam ochote pobic, Slawek na zaczepki odpowiadal im grzecznie acz dobitnie "Sp.... Dziadu", chyba brzmialo to jak zacheta, bo po tych slowach dlugo jeszcze sie za nami wlekli.
Jutro skoro swit wstajemy, aby zobaczyc wschod slonca nad Tadz Mahal, ale zobaczymy co z tego wyjdzie, bo przez ostatnie 2 noce nie moglismy spac, zmiana klimatu, albo inny diabel:)
Dlugo w Agrze nie posiedzimy, poniewaz jutro popoludniu mamy pociag z jakiejs miesciny odalonej o ok.1,5 godziny drogi autobusem (nasza pierwsza i mam nadzieje ostatnia podroz autobusem) od Agry pociag do parku narodowego, gdzie chcemy posiedziec 2 dni i odpoczac troche od wielkomiejskiego zgielku.
Podroz pociagiem znieslismy calkiem dobrze i musze przyznac ze bylismy mile zaskoczeni, nie jest w tych pociagach tak strasznie.
Pozdrawiamy serdecznie.