I jesteśmy z powrotem. Jest to najczęściej odwiedzane przez nas miasto w Indiach, ale w zasadzie nic oprócz bazaru tutaj nie widzieliśmy. Dzisiaj wszystkie obiekty turystyczne są pozamykane więc wybieramy się do zoo.
I bylismy w zoo, co prawda stanowiliśmy tam równie dużą aktrakcję jak zwierzęta w klatkach, ale cóż, to są Indie...
W sumie zoo jak zoo, tylko w porównaniu z warszawskim zwierzątka mają trochę więcej przestrzeni. Za to zupełnie nie mogłam zrozumiec dlaczego biedne 2 małe lwiątka były zamknięte w malutkiej klatce!
Najbardziej podobały nam się oczywiście duże koty, wspaniałe były białe tygrysy, które chętnie spacerowały po wybiegu i zachowywały się zupełnie jak nasze kociaki (tylko trochę większe:))
Po wycieczce do zoo pojechaliśmy jeszcze na Main Bazaar wydać ostatnie pieniądze na pamiątki: trochę kolczyków (12 par za 20 zł), 2 popielniczki, 3 pary papuci i japonki dla mnie w kwiatuszki. Tym sposobem wydaliśmy wszystkie pieniążki i możemy już wracać do domku.
Teraz czeka nas 3 godzinne oczekiwanie na lot, który jest przewidziany dopiero na 2:15 nad ranem.