Lecieliśmy z lotniska w Delhi w kierunku Goa. Takiej odprawy jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Podobno kontrola na lotniskach indyjskich jest najbardziej restrykcyjna na całym świecie. Po tym co wczoraj widzieliśmy możemy się z tą tezą zgodzić.
Żeby wejść do hali odlotów trzeba pokazać bilet. Wszędzie chodzi wojsko z długą bronią. Potem pierwsza kontrola, każdy bagaż podręczny musi mieć zawieszkę która jest stemplowana. Przy wejściu do autobusu, kolejna kontrola (Pan sprawdza czy na każdej zawieszce mamy stemple), myślimy że to jakiś obłęd ale to nie wszystko. Wchodząc do samolotu kolejna kontrola tym razem biletu (może jechaliśmy złym autobusem?).
Dolecieliśmy.
Poszliśmy nad Ocean Indyjski ale raczej nie będziemy się w nim kąpać bo na plaży widzieliśmy skorupiaki i bardzo dużo meduz więc wolimy nie ryzykować i pomoczymy się w basenie. W Indiach początek listopada to nie jest jeszcze sezon więc ludzi w hotelu jest może 30 % obłożenia więc dzisiaj rano jak pływaliśmy w basenie to byliśmy tylko
my. Na śniadaniu było więcej obsługi niż gości. Tutaj najwięcej jest Rosjanów następnie Indusów a na końcu inne nacje (Polaków to chyba pierwszy raz tu widzą).
Hotel jest cudowny a obsługa aż za miła.